Dieta USB-C: jak podłączenie się do ładowarki zmienia metabolizm
⚡ Nowy trend w wellness: jedz prąd, nie kanapki
Jeszcze niedawno modne były diety keto, paleo czy bezglutenowe. Teraz na salony wchodzi dieta USB-C – metoda polegająca na tym, że zamiast posiłku, człowiek podłącza się do ładowarki.
Zdaniem dr. Włodzimierza Kondensatora z Instytutu Żywienia Cyfrowego, „organizm w trybie fast charge przyswaja do 120% dziennego zapotrzebowania na witaminę C – głównie dlatego, że C występuje w nazwie standardu”.
📱 Jak to działa?
- Śniadanie: 20 minut przy kablu 25W – zamiast owsianki.
- Lunch: szybkie podładowanie w biurze – najlepiej z portu laptopa, żeby poczuć też trochę smaku Excela.
- Kolacja: tryb nocny, 65W – pełne naładowanie + sen REM.
Według startupu NutriCharge, pierwsza godzina „jedzenia prądu” daje taki sam poziom sytości jak dwie pizze hawajskie, tylko bez problemów z ananasem.
🧘 Zdrowie i kontrowersje
Zwolennicy diety twierdzą, że czują się „lżejsi i bardziej kompatybilni z rzeczywistością”. Krytycy ostrzegają jednak przed skutkami ubocznymi:
- nagłe resetowanie pamięci krótkotrwałej,
- niekontrolowane aktualizacje systemu nerwowego,
- uczucie, że życie wymaga… adaptera.
🥗 Czy przyszłość jedzenia to kable?
Niektórzy twierdzą, że to dopiero początek. Na horyzoncie już widać diety HDMI (dla pełniejszego obrazu siebie) oraz Bluetooth Detox, w której człowiek przez tydzień żyje tylko z samą nazwą urządzenia w ustawieniach.
Czy naprawdę nadejdą czasy, gdy restauracje zamiast menu będą oferować listę kabli i napięć?
👉 PolMaciex pyta: czy dziś podłączysz się do życia, czy nadal będziesz jadł kanapki?
