Hollywoodzka gwiazda zaskoczyła fanów nietypowym rodzajem macierzyństwa. Aktorka ogłosiła, że adoptowała stuletni dąb, nazywając go swoim “nowym dzieckiem”.

W oświadczeniu dla prasy celebrytka wyznała, że od dawna pragnęła potomka, ale tradycyjne rodzicielstwo jest zbyt mainstreamowe. Zamiast tego wybrała drzewo, które „od zawsze stało samotnie w parku i potrzebowało miłości”. Aktorka nadała dębowi imię Oakley i regularnie odwiedza go, przytulając pień niczym matka tuląca niemowlę.

“Oakley ma już 100 lat, więc to bardziej adopcja nastolatka niż niemowlęcia” - wyjaśnia gwiazda w wywiadzie dla magazynu “Celebrities & Trees”. “Ale czuję między nami niezwykłą więź. Kiedy go przytulam, słyszę jak szepcze liśćmi.”

Fani podzielili się w opiniach – jedni chwalą gwiazdę za oryginalny gest i zwracanie uwagi na ekologię, inni zastanawiają się, czy to już przesada. Sama zainteresowana planuje urządzić „chrzciny” pod drzewem i twierdzi półżartem, że odkłada fundusze na „studia dendrologiczne” dla swojego zielonego pupila.

Park miejski oficjalnie nadał dębowi status “dziecka adoptowanego”, a tabliczka informacyjna została uzupełniona o napis: “Oakley - ukochany syn Jennifer”. Aktorka już planuje adopcję całego gaju.